niedziela, 24 sierpnia 2014

To tak boli, gdy uświadamiasz sobie, że tak naprawdę nie masz nawet z kim wyjść na spacer.

Znacie to uczucie, gdy nie macie do kogo zadzwonić, gdy jest wam źle? Gdy chcecie się komuś wypłakać, a nie macie komu? Znacie to? Okropne uczucie, prawda? Niby masz ich tylu, a gdy przychodzi co do czego nie masz nikogo.
Jest Patryk - ale 300km ode mnie. Niby piszemy, ale jak wychodzi gdzieś z przyjaciółmi zostaję sama z Tomkiem. I siedzę całymi dniami w domu, przed laptopem, dopóki komuś się o mnie nie przypomni...
Świat jest taki piękny, dlaczego ludzie tak go niszczą? Dlaczego tak nie szanują drugiego człowieka? Dlaczego są takimi egoistami? Owszem, nie wszyscy, ale duża większość z nich.
I chce mi się płakać. Czuję taki ogromny ból. Totalną pustkę w sercu.
Właśnie stało się coś pięknego. Napisałam SMSa do osoby, która powiedziała, że gdyby coś się działo, mam pisać/dzwonić i zawsze znajdzie czas. Oddzwonił po 5 sekundach, jak napisałam. Powiedział, że za 40min będzie w domu (bo wraca z Wrocławia) i od razu możemy się zobaczyć, jejku. Kochany... Może jednak mam tutaj kogoś, komu na mnie zależy?
Piszę tego posta już z godzinę i nie mogę wymyślić nic co byłoby warte uwagi, czegoś sensownego. Zaśmiecam tylko bloga i wasze umysły (jeśli to czytacie).

Z jedzeniem ujdzie, aczkolwiek znów wymiotuje. Znów mam bulimiczne zapędy.
Pozdrawiam, Yuki z pustką w głowie.

piątek, 22 sierpnia 2014

Moje przemyślenia...

Ostatnio sobie myślę, że moje życie to jedna wielka pomyłka. Ciągle jest to samo. Głodówka ---> Napady ---> Wymioty. W ciągu dzisiejszego dnia wymuszałam ze 3 razy. Co się ze mną dzieje!? Nie rozumiem...
Boję się, że ja i Patryk się rozstaniemy, że w końcu ze mną zerwie. Boję się nowej szkoły, że mnie nie zaakceptują. Boję się, że stracę Tomka :( Chyba jeszcze o nim tu nie wspominałam, ale jest jedną z najważniejszych dla mnie osób. Co z tego, że poznaliśmy się przez Tumblr'a. Jest dla mnie w cholerę ważny. Co z tego, że dzieli nas ponad 200km, kilometry to nie przeszkoda, prawda? On zawsze jest kiedy go potrzebuję, zawsze mnie wspiera. Zawsze mi pomoże jak potrzebuję - bynajmniej się postara. A wiecie jak dużo to dla mnie znaczy? Jak dużo znaczy dla mnie to, że Patryk i Tomek dalej mnie wspierają? Że tak im na mnie zależy? Nie wyobrażacie sobie, jaką ogromną darzę ich miłością.

Pozatym reszcie czuję się nie potrzebna. Moje życie to jedno, wielkie pasmo nieszczęść. Wiecznie mi się coś nie udaje.  Ie raz zostałam zraniona przez innych (nie chodzi tu o zerwanie czy olanie dla innej osoby, chociaż i to się zdarzało). Nawet dobrze schudnąć nie potrafię.
Mają na mnie wyjebane, nie obchodzi ich jak się czuję z tym co mi powiedzieli, czy będę przez to płakać w nocy czy nie. Moja psychika to jedno wielkie gówno w którym nawet Einstein by się nie odnalazł.

Brawo Jeśli chciało ci się to przeczytać.
Dobranoc, miłej nocy wam życzę. 

I znów to samo...

Znów wymiotowałam. Z samego rana. :
Gołąbek - 160kcal
Sos mojej babci ze śmietaną, pomidorami - nie mogę znaleźć na necie :( Daję mu maksymalnie 100kcal.
Czyli wyszło ze 260kcal. A miałam mieć dzisiaj głodówkę. Z Alices Diet zrezygnowałam. Wymiotowałam do czasu aż wstał mój brat, wtedy już i tak ciężko szło, mało 'wylatywało'. Najlepsze jet to, że jak wyszłam z kibla to pytał czy wymiotowałam, oczywiście zaprzeczyłam.

I mój żołądek domaga się kolejnej porcji jedzenia, o niee! Nie zjesz nic więcej gruba świnio.
Muszę się ogarnąć, nie wymiotować tyle.

Boję się. Czego? Nowej szkoły. Nie chcę tam iść, boję się, że mnie tam nie zaakceptują. Do tej pory ciągle chodziłam do małej, prywatnej szkoły. A teraz? Ogromna szkoła, wielkie korytarze, masa przeróżnych ludzi, różnie reagujących na takie osoby jak ja, my. Ale obiecuję wam, do końca wakacji będę ważyć 55kg. Przysięgam.

Znów w nocy miałam ogromną ochotę się pociąć. Znów te wszystkie myśli powracają. Znów płaczę co noc, znów depresja daje się we znaki. Znów nie mam na nic ochoty.

Wieczorem dodam może jeszcze notkę, zobaczę czy zmieni się coś.

Miłego dnia, Yuki :)

wtorek, 19 sierpnia 2014

Nie mam się czym chwalić.

Tak jak w tytule. Było fajnie, 355kcal, ale jak wróciłam do domu to nie wytrzymałam i wszystko chuj strzelił. Wyszło łącznie 1280 kalorii... Masakra! Ale chodziarz trochę chodziłam, może spaliłam ze 200 kcal :(
Jutro zacznę Alices Diet. I wali mnie to, że mogę być głodna. Do końca wakacji chce osiągnąć maksymalnie 55kg.


Smutno jak cholera. Tęsknię, płaczę.

Krótko i zwięźle, miłego wieczorku Motylki ♥

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Podsumowanie

Jestem z siebie dumna! Zrobiłam dzisiaj na rowerze 20km, jak nie więcej!  :D spaliłam 940kcal. Jedyny minus jest taki, że zjadłam dzisiaj około 1200kcal. A i tak wynik jest chyba nieco zawyżony.

Byłam u kuzyna na rowerze, nawet babcia powiedziała, że na prawdę trochę schudłam i Pan C. też tak powiedział ^^ w końcu są jakieś efekty! Czuję, że jutro ranon nie będę mogła chodzić, że będę mieć zakwasy.

Podsumowując :
Zjadłam około 1200kcal. Odjąć 940 spalonych, wychodzi 175kcal.
Kolejne 2 osoby powiedziały mi, że schudłam.
Kupiłam wszystkie rzeczy potrzebne do szkoły (przy czym też trochę chodziłam).
Ogólnie jest dobrze, ale gdyby nie to ile zjadłam byłoby jeszcze lepiej :)

Do jutra, chudnijcie ;*

Waga spada :)

Hej, hej :)
Okej, zważyłam się. Waga pokazała na początku 57,5 kg. Ważyłam się 3 razy dla pewności. Najpierw było 57,5 kg a po chwili 59,1 kg. Nie rozumiem :( Ale skoro mama powiedziała, że schudłam to jakim cudem mogłam ważyć więcej niż przed wyjazdem? Trzymam się 57,5 kg. Jest dobrze.
18 października mam wesele. Nie wiem czy pójdziemy, ale jeśli już, to chciałabym widzieć tą 4 z przodu.

Na razie nic nie zjadłam, później może. Nie mogę zepsuć tej wagi. Zważę się znów za tydzień w poniedziałek i powiem czy jest coś mniej.
Idę dzisiaj chyba po ostatnie rzeczy do szkoły. Tzn. zeszyty, długopisy, flamastry. No wiecie o co chodzi. I jak tak teraz sobie myślę, to powiem Wam, że nie mam praktycznie z kim iść. Wszystkie najważniejsze dla mnie osoby mieszkają 100 i więcej km ode mnie, heh.
Obiecuję Wam, że jak waga pokaże 53 kg to daję swoje zdjęcie. Będziecie mogli się pośmiać z takiego grubaska, haha :)

Miłego dnia, buziaki :*

Trochę Thinspiracji *O*


niedziela, 17 sierpnia 2014

Powrót :)

W sumie duuużo by pisać... Wróciłam dzisiaj z kolonii. Było cudownie, naprawdę. Poznałam tam wspaniałe osoby, w pewnym chłopaku się zakochałam. On ponoć we mnie też. Wczoraj strasznie płakałam, on też. Wszyscy się żegnali, przytulali. Pół drogi w autobusie przepłakałam. Bardzo chciałabym się z nimi jeszcze raz zobaczyć.
Mnie i jego dzieli prawie 300km. Nie wiem co będzie dalej... Jestem totalnie przybita. Dzisiaj rano wyjechałam. Tak bardzo płakał, taki był smutny. Ech :( Szkoda słów.
Nie wiem czy Was to jeszcze interesuje, więc przechodzę do 'konkretów'.

Z wagą chyba lepiej :) Mama powiedziała, że ''Albo mi się wydaje, albo Ada schudła'' (wątpię, hahaha). Jutro rano się zważę. Mało tam jadłam, prawie nic. Dużo chodziliśmy po mieście, trochę zwiedzaliśmy.
Nie wiem co mam więcej napisać, przez te 12 dni tak dużo się wydarzyło. Zapomniałam o byłym, już dla mnie nie istnieje, Kryśka też. Ułożyliśmy nawet o niej piosenkę, ale to kiedy indziej może, bo jest baardzo chamska, hahah XD
Te 12 dni spędziłam dość pozytywnie. Miałam momenty w których chciałam się pociąć, ale zawsze był obok mnie on. Także mogłam się wypłakać, wygadać. Nie osądził mnie od razu.
Jutro nie jem obiadu, kolacji też postaram się nie jeść. Aha, i idę po zeszyty, długopisy itd.
Dobra, podsumowując :
-Prawdopodobnie schudłam
-Zakochałam się (znowuuu....)
-Znów będę codziennie przybita
-Dałam radę 12 dni bez żyletek :)

Do następnej notki, chudego! :)

wtorek, 5 sierpnia 2014

Znów nie mogę spać.

I znów nie śpię. Znów mam doła.
On dzisiaj zapytał się, czy chcę z nim być. Mój najlepszy przyjaciel, nie wiem co robić. Spędziliśmy taki fajny dzień.
Waga rano pokazała 58,9kg. Ale mam jeszcze okres, może to się zmieni.
Nie wiem co mam napisać, więc piszę cokolwiek.
"Żyję". W sumie, bardziej pasowałoby słowo : funkcjonuję.
Idę w sumie to dzisiaj do Pana P. Mojego szanownego najlepszego przyjaciela. Będziemy oglądać cały dzień filmy, jeeej.
Ech, płaczę. Bez powodu. Umieram. Boli mnie głowa, totalna pustka.
Deszcz, laptop, depresja i ja. Typowa noc.

Przepraszam, że tak chaotycznie. W prawdzie o niczym,
Dobranoc.

środa, 30 lipca 2014

Piszę... :))

No hej. Nie wiem czy jest się czym chwalić, nie mam wagi, jestem z rodzicami nad morzem. Zbliża się okres, waga pewnie wzrosła. Ale na szczęście już 6 sierpnia wyjeżdżam na kolonię, więc nikt nie będzie pilnował ile i jak jem.
Nie mam tutaj wagi, ale pewnie jest około 57-58kg, bo jak wspominałam zbliża się okres. Wracam z rodzicami jutro rano, tam do Pana C. a w niedzielę znów wracamy.
Nie miałam również ostatnimi dniami internetu, tak więc nie miałam jak czegokolwiek napisać.
Cóż... Z byłym już chłopakiem dalej mam kontakt, ale boję się, że przez to, jak poznałam jego i moją dobrą koleżankę, któreś z nich się w sobie zakocha. W sumie już go nie kocham, ale zabolałoby mnie, gdyby okazało się, że są razem.
On znów zaczął palić. Bo ja wzięłam jednego 'bucha'. Haha, on pali a ja nie mogę? Niech tylko wrócę to kierunek : Sklep Monopolowy --> Fajki --> Palenie :))

*******************
Pomyślałam, że raz w miesiącu będę podsumować cały miesiąc.
Chodzi mi o np. ile schudłam, czy zwyciężał smutek czy 'radość', czy wydarzyło się coś wartego uwagi. Może wytrwam w tym postanowieniu...
I tutaj mój tatuaż z dzisiaj :)
Całuję, Yuki.


sobota, 12 lipca 2014

Chudnę...

Już jestem po przeprowadzce. Mam internet.
Schudłam. Ważę 57,8 kg. Jest lepiej, będzie jeszcze mniej.

BILANS 
3 kubki herbaty z małą ilością cukru (odzwyczajam się)


Rozstałam się z chłopakiem. Jestem rozjebana psychicznie. Nie wiem co czuję, czego chcę. A może dalej go kocham? Ech, dam sobie trochę czasu, tydzień, może dwa aż dojdę do wniosku, co zrobiłam i co dalej robić. Nie zdziwię się jak on już nie będzie mi ufał, nie uwierzy, że kocham go. On jest dla mnie najważniejszy. Oddałabym za niego życie, gdyby była taka potrzeba. Na prawdę. Może na razie jesteśmy w jak on to ujął 'Friendzone' ale ja nie wiem co czuję. 
Dzisiaj znów płakałam. Pan M. powiedział mu, że to wszystko to moja wina. Boje się też, że jego przyjaciele, z którymi się zakolegowałam mnie zostawią, odwrócą się. Szczególnie przywiązałam się do jednego jego kolegi, ech.

Poznałam kilka dni temu fajnego chłopaka, fajnie mi się z nim rozmawia. Widzę go jako przyjaciela, heh. Pewnie on tez mnie zrani. Jutro mamy się zobaczyć. 

Jak wspomniałam, jestem rozjebana psychicznie. Mam ochotę się ciąć, zabić jak nigdy. M. był wielce 'przyjacielem'. Przyjaciele tak się nie zachowują, dotrzymują obietnic.

Cel 1 już prawie osiągnęłam. Jeszce tylko 0,8kg. Dzisiaj nie planuję nic jeść. A jutro nie wiem. 
Do końca wakacji będzie 40. Musi być 40. Chcę tą 4 z przodu, heh. 

Chudego motylki ;* 

niedziela, 6 lipca 2014

Z góry przepraszam.

Na początku przyznam, że się nie ważyłam. Bałam się, dostałam wczoraj okres, więc waga pokazywała by jakieś 1-2 kilo więcej. Ale przysięgam - od razu po okresie się z ważę. Nie wiem czy napiszę tu publicznie, ale na pewno się zważę.

Pan Cezary przyjechał już jakieś 5 dni temu. Ale już na 2 dzień pobytu u nas pojechał z moim tatą i bratem na zawody wędkarskie dla takiej Martynki małej. Wracają dzisiaj. A wiecie jaki jest plus, że Czarek jest? Nie chce mi się przy nim jeść. Nie wiem czemu, może dlatego, że on jest chudszy 2 razy ode mnie. Ale to dobrze.

Jaki mam plan na wakacje z dietą? Od jutra zacząć SGD (zaczyna się w poniedziałki), schudnąć przez te 30 dni jakieś 8-10 kilo. Zważyć się 6 sierpnia (wyjazd na kolonię). Jeśli waga wtedy pokaże 51-54 kilo na koloni robię 3 dni głodówki. Natomiast jeśli z przodu zobaczę cyfrę 4 (co mało możliwe) w ciągu całych dwunastu dni pobytu nad morzem, nie jem więcej nić 500 kcal! 
Mam tylko ogromną nadzieję, że jak wyjadę do cioci do Wrocławia nie zepsuję tej diety :( Trzymajcie za mnie kciuki! 

Cóż.. to już chyba na tyle. Chudnijcie.
Ooo, 09:09... Nikt pewnie i tak nie myśli, heh. 
Całuję, Yuki ♥


wtorek, 24 czerwca 2014

Nie pisałam, bo najzwyczajniej w świecie, szło mi źle.

Witam Was chudzinki. Ta jak w tytule... Poza tym waga pokazała 61,2 kg. Czyli 1,2 kg więcej. Przez to, że tyle jadłam? A może przez okres, który się zbliża (i mam nadzieję, że dostanę! Nie, nic). Pozostaje mieć nadzieję, że zżucę to. Do 27 czerwca będę ważyć 58 kg. Jebie mnie to czy głodówką, czy też nie. Schudnę.

Za około 2 tygodnie się przeprowadzam. I oczywiście mój braciszek musi mieć wszystko co najlepsze. Największy pokój, masę zabawek, a gdy dostanie 5 załóżmy z matematyki, potrafią mu kupić zabawkę za 100 zł. ! Może również dostać w ciągu 2 tygodni 7 uwag. A oni nic z tego sobie nie robią. Gdy tylko napiszą coś pozytywnego - sami możecie się domyślić - od razu po zabawkę. A gdybym ja dostała uwagę - od razu szlaban na tydzień. Haha, rozpieścili gówniarza. Nie szanuje ich wcale, ale co oni sobie myślą? Że najpierw dawali mu wszystko co chce, a teraz będzie się ich słuchał, odnosił się ze spokojem? Mam wrażenie, że na mnie mają totalnie wyjebane. Gdy mi w szkole pójdzie dobrze tak jak temu gówniarzowi, nie dadzą mi 80 zł na jakąś koszulkę, spodnie czy coś. A jemu? Jemu polecą kupić coś za 100zł. Grr...

Już w poniedziałek przyjedzie Pan C. Mój tato po niego jedzie. Spędzi u mnie prawie całe wakacje. A od 21 lipca prawdopodobnie będę we Wrocławiu. U cioci. Nie pojadę z nimi nad to jezioro. 2 tygodnie mniej z C. Taaak! Ten czas u cioci (jak będzie w Polsce) spędzę z nią i chłopakiem. A kto wie... może spotkam się z kimś z Bloggera lub Tumblr'a. Miło by było... Ach.

Do 30 czerwca będzie na wadze 56/57 kilo. Schudnę.

Całuję, Yuki.

http://oczy--pelne--od--lez.tumblr.com/ <---- zapraszam!

sobota, 21 czerwca 2014

Mniej depresyjnie.

Hej, hej, hej.
Dzisiaj trochę pojadłam, ale dużo chodziłam. Może to spaliłam? Nie ważne. SCHUDNĘ.

Dzisiaj był w miarę lepszy dzień. Lepszy, z tych wszystkich złych, szarych. Spędziłam go z chłopakiem. Zepsuliśmy moją parasolkę (jak mama się dowie, chyba mnie zabije) xd, dowiedziałam się o jego 'fetyszach', o tym, że mam cudowne stópki i jeszcze trochę innych. Aha, i robiliśmy balony z prezerwatyw! Pierwszy raz w moim życiu. Może to dziwne, ale ja jestem 'grzeczną dziewczynką'. Dużo się zmieniło przez ten czas jak z nim jestem. Ale może już dość piedolenia o tym jakże cudownym i kochanym chłopaku? Jest naprawdę wspaniałym facetem. Można by rzec, że idealnym. Ale przecież nie ma idealnych ludzi, nikt nie jest idealny, perfekcyjny. On... on jest cudem. Teraz rzadko kiedy spotyka się takich chłopaków. Nie jest rozpieszczony, nie zachowuje się jak lalunia, nie jest egoistą. Kocha mnie najmocniej na świecie. Grrr, już koniec, pewnie Was zanudzam XD

On wie, że się tnę. Wie, że mam problemy psychiczne. Wie o wszystkim. Wie jaka jestem, co może mi czasem odpierdolić. Kocham tego mojego Debila ♥

Ech, chyba to na tyle. Łapcie nasze zdjęcie :) :
Tak, wiem. Jestem grubaskiem :)


piątek, 20 czerwca 2014

Nie umiem żyć bez Any, bez odchudzania.

Jak w tytule. Uświadomiłam sobie, że nie umiem zdrowo chudnąć. Albo wpierdalam jak świnia po 48568509 kalorii dziennie, albo jem po 300-500 kalorii dziennie i ćwiczę. Nie rozumiem tego. Chłopak się o mnie martwi, mówi, że jem za mało. Że sama wprowadzam się w chorobę. Że nie umiem jeść normalnie. Mówi, że wolałby, żebym była grubasem niż chudą osobą. Nie rozumiem.
Dzisiaj byłam we Wrocławiu. W kinie. Nie pytajcie ile zjadłam, duużo. Ale schudnę.

Wszystko się jebie. WSZYSTKO. Dziękuję, do widzenia.
Smutna Yuki :(

środa, 18 czerwca 2014

Dzisiaj przesadziłam.

Ugh, jak w tytule. 700 kalorii? 700 KALORII. SIEDEMSET! Co ja odpierdalam? Po chuj jadłam tego cukierka i loda. Byłoby o 180 mniej. Byłoby wtedy 520. A to bym jeszcze zdzierżyła. Jestem po prostu grubą świnią. Ale już się nie użalam, bo to nic mi nie da. Jutro będzie lepiej. OBIECUJĘ :(

Mam w klasie pewną dziewczynę. I co z nią? Drażni mnie. Tylko by brała, tylko mówiłaby 'daj, daj, daj' albo 'pożycz to, pożycz tamto, oddam Ci'. Co z tego? Nie oddaje nic. Nic a nic. Ja jestem dość spokojną, cichą, zamkniętą w sobie osobą. Ona już chyba BYŁA moją 'przyjaciółką'. Jest bardzo roztrzepana. Strasznie krzyczy, jest jej wszędzie pełno. Do tego ostatnio zaczęła mnie strasznie olewać. Bo co? Bo mój 'przyjaciel' znalazł sobie dziewczynę o rok młodszą i nagle musi z nimi wszystkimi przebywać. Jak nigdy wcześniej ich nie lubiła, teraz nagle spędza z nimi każdą przerwę. Nawet nie zauważa, że u mnie może być coś nie tak, spoko :)) Ja lubiłam ją, naprawdę. Ale zabrała mi go. A on obiecał, że mnie nie oleje. Haha, a co tym razem? Ledwo zauważa, że istnieję. A znam go 7 lat. A on ją? Oni zaczęli ze sobą rozmawiać 3 miesiące temu. Jak nie mniej. I nic o nim nie wie. Nie wie jaki jest. 
Strasznie mi przykro, że on jest teraz taki w stosunku do mnie. Ale nie mogę tego po sobie pokazać. Nie mogą widzieć, że jest mi smutno :) Będę dalej udawać, jeszcze tylko 9 dni. A później? Później idziemy dalej do innych szkół. Mam nadzieję...

Poza tym, ta jego dziewczyna ech... No jest trochę gruba. Nie mówię, że ja jestem piękna, idealna i tak dalej, ale jak ona idzie korytarzem, strasznie lata jej tyłek. Nogi się stykają, ocierają. Na przerwach widzę ją jak je te słodycze, czipsy i chuj wie co jeszcze. Może i nie powinnam tak o niej pisać, ale ona jest moją motywacją, żeby tyle nie jeść. Nie chcę wyglądać jeszcze gorzej - jestem wystarczająco gruba.

Jadę dzisiaj kupić do galerii sukienkę na ten cały 'bal' :/ Będę wyglądała pewnie jak baleron w czarnej, pięknej sukience (którą ja zepsuję przez moją wagę). 

Całuję mocno, Yuki :*

Czuję się jak ona... 

wtorek, 17 czerwca 2014

Dieta ABC :))

Witam Was, skarby. Dzisiaj cały dzień mam ochotę płakać. Ale oczywiście, nie mogę po sobie tego pokazać, nie mogą wiedzieć, że jestem słaba, że się odchudzam. 

Znów siedem godzin w szkole, znów ta sama monotonność. Jeszcze dziesięć dni. Dziesięć dni muszę wytrzymać. Potem mogę mieć już wyjebane. Już mam wyjebane.

Nie mam pojęcia co ze sobą zrobić, jestem pustką. Nic nie czuję, mogę dziś w nocy umrzeć, ale jestem zbyt tchórzliwa. Nie umiem opisać co teraz czuję - bo chyba nie czuję nic. 

Bilans : 
Big Milk - 85 kalorii
2 jajka - 170 kalorii
Żurek 105 kalorii
2 kromki ciemnego chleba - 150 kalorii
RAZEM : 510 kalorii

Strasznie się najadłam, ble. Nawet nie chce mi się ruszyć dupy, żeby poćwiczyć. Ale może później chociaż trochę. 
Przeszłam na Dietę ABC. Co prawda było dziś 510 kalorii (o 10 za dużo), ale myślę, że nic się nie stanie. Ugh, jestem beznadziejna. Tyle wpierdalam...


Już na początku wakacji przyjedzie ''szanowny'' Pan Czarek (14 lat). Kto to jest? Otóż jest to syn przyjaciela mojego taty z pod Warszawy. Spędzi u nas prawie całe wakacje. A później i my pojedziemy do nich nad jezioro. Jak ja się cieszę, że wyjeżdżam na początku sierpnia na kolonię. Przez 12 dni go nie zobaczę. Nie żebym go nie lubiła, ale potrafi człowieka ostro rozdrażnić. On mnie nawet maca :( Tak nie może być! Rozumiem - dojrzewanie, hormony, ale bez przesady! Jeszcze taką grubą krowę jak ja... 

Mam nadzieję, iż nie zanudziłam was zbyt. Jak już będę coś więcej jeść to max. 300 kalorii. 
Miłej reszty dnia!
http://oczy--pelne--od--lez.tumblr.com/ <---- Zapraszam!

Pozdrawiam, ściskam ciepło, Yuki.



poniedziałek, 16 czerwca 2014

Hej, hej.

Ech, miałam pisać codziennie, za co przepraszam. Przepraszam, że nie pojawił się wpis.

Mam Wam opisać swój dzień? Opisać co robiłam? Wydaje mi się, że byłoby to nudne. U mnie każdy dzień jest taki sam. Pobudka, szkoła, dom. I tak w kółko. Codziennie po 7 godzin w szkole. 
Normalnie olałabym to, bo oceny są już wystawione, właśnie trwa rada i już nie chodziłabym do szkoły. Ale ech... ostatnia klasa, odchodzę, mam bal, pożegnanie i tak dalej. Nic ciekawego się nie dzieje. 
_____________________

Codziennie staram się, by nie płakać. By się nie pociąć. Ale z dnia na dzień robi się to coraz trudniejsze. Po tych wszystkich wydarzeniach, które wydarzyły się w tamtym roku na początku wakacji. To zostawi we mnie ślad na zawsze. O tyle dobrze, że mój chłopak chyba nie odczuwa tego skutków.

Dzisiaj trochę za dużo zjadłam. Dużo za dużo :( W ogóle nie powinnam nic jeść. Może jutro sobie zacznę ABC? Albo SGD? Jak któraś była - napiszcie proszę efekty :(

Pozdrawiam, Wasza Yuuki. 


sobota, 14 czerwca 2014

Umm... Cześć.

Cóż... Nie jest to mój pierwszy blog. Miałam inne na Pingerze itd. Mimo wszystko zdecydowałam się założyć tutaj. Nie będzie tylko o 'odchudzaniu' ale również o życiu, o tym co się u mnie dzieje. Taki hmm... pamiętnik jakby. Tylko, że wszyscy mogą go przeczytać. 

Nie wiem co mam Wam na początek napisać. Powiem, że jestem Adrianna i jestem grubą, zakompleksioną świnią z depresją ;) 
Wpisy będą pojawiać się codziennie, bynajmniej w miarę możliwości.

Zapraszam do dalszego czytania i pozdrawiam serdecznie. :*