niedziela, 24 sierpnia 2014

To tak boli, gdy uświadamiasz sobie, że tak naprawdę nie masz nawet z kim wyjść na spacer.

Znacie to uczucie, gdy nie macie do kogo zadzwonić, gdy jest wam źle? Gdy chcecie się komuś wypłakać, a nie macie komu? Znacie to? Okropne uczucie, prawda? Niby masz ich tylu, a gdy przychodzi co do czego nie masz nikogo.
Jest Patryk - ale 300km ode mnie. Niby piszemy, ale jak wychodzi gdzieś z przyjaciółmi zostaję sama z Tomkiem. I siedzę całymi dniami w domu, przed laptopem, dopóki komuś się o mnie nie przypomni...
Świat jest taki piękny, dlaczego ludzie tak go niszczą? Dlaczego tak nie szanują drugiego człowieka? Dlaczego są takimi egoistami? Owszem, nie wszyscy, ale duża większość z nich.
I chce mi się płakać. Czuję taki ogromny ból. Totalną pustkę w sercu.
Właśnie stało się coś pięknego. Napisałam SMSa do osoby, która powiedziała, że gdyby coś się działo, mam pisać/dzwonić i zawsze znajdzie czas. Oddzwonił po 5 sekundach, jak napisałam. Powiedział, że za 40min będzie w domu (bo wraca z Wrocławia) i od razu możemy się zobaczyć, jejku. Kochany... Może jednak mam tutaj kogoś, komu na mnie zależy?
Piszę tego posta już z godzinę i nie mogę wymyślić nic co byłoby warte uwagi, czegoś sensownego. Zaśmiecam tylko bloga i wasze umysły (jeśli to czytacie).

Z jedzeniem ujdzie, aczkolwiek znów wymiotuje. Znów mam bulimiczne zapędy.
Pozdrawiam, Yuki z pustką w głowie.

piątek, 22 sierpnia 2014

Moje przemyślenia...

Ostatnio sobie myślę, że moje życie to jedna wielka pomyłka. Ciągle jest to samo. Głodówka ---> Napady ---> Wymioty. W ciągu dzisiejszego dnia wymuszałam ze 3 razy. Co się ze mną dzieje!? Nie rozumiem...
Boję się, że ja i Patryk się rozstaniemy, że w końcu ze mną zerwie. Boję się nowej szkoły, że mnie nie zaakceptują. Boję się, że stracę Tomka :( Chyba jeszcze o nim tu nie wspominałam, ale jest jedną z najważniejszych dla mnie osób. Co z tego, że poznaliśmy się przez Tumblr'a. Jest dla mnie w cholerę ważny. Co z tego, że dzieli nas ponad 200km, kilometry to nie przeszkoda, prawda? On zawsze jest kiedy go potrzebuję, zawsze mnie wspiera. Zawsze mi pomoże jak potrzebuję - bynajmniej się postara. A wiecie jak dużo to dla mnie znaczy? Jak dużo znaczy dla mnie to, że Patryk i Tomek dalej mnie wspierają? Że tak im na mnie zależy? Nie wyobrażacie sobie, jaką ogromną darzę ich miłością.

Pozatym reszcie czuję się nie potrzebna. Moje życie to jedno, wielkie pasmo nieszczęść. Wiecznie mi się coś nie udaje.  Ie raz zostałam zraniona przez innych (nie chodzi tu o zerwanie czy olanie dla innej osoby, chociaż i to się zdarzało). Nawet dobrze schudnąć nie potrafię.
Mają na mnie wyjebane, nie obchodzi ich jak się czuję z tym co mi powiedzieli, czy będę przez to płakać w nocy czy nie. Moja psychika to jedno wielkie gówno w którym nawet Einstein by się nie odnalazł.

Brawo Jeśli chciało ci się to przeczytać.
Dobranoc, miłej nocy wam życzę. 

I znów to samo...

Znów wymiotowałam. Z samego rana. :
Gołąbek - 160kcal
Sos mojej babci ze śmietaną, pomidorami - nie mogę znaleźć na necie :( Daję mu maksymalnie 100kcal.
Czyli wyszło ze 260kcal. A miałam mieć dzisiaj głodówkę. Z Alices Diet zrezygnowałam. Wymiotowałam do czasu aż wstał mój brat, wtedy już i tak ciężko szło, mało 'wylatywało'. Najlepsze jet to, że jak wyszłam z kibla to pytał czy wymiotowałam, oczywiście zaprzeczyłam.

I mój żołądek domaga się kolejnej porcji jedzenia, o niee! Nie zjesz nic więcej gruba świnio.
Muszę się ogarnąć, nie wymiotować tyle.

Boję się. Czego? Nowej szkoły. Nie chcę tam iść, boję się, że mnie tam nie zaakceptują. Do tej pory ciągle chodziłam do małej, prywatnej szkoły. A teraz? Ogromna szkoła, wielkie korytarze, masa przeróżnych ludzi, różnie reagujących na takie osoby jak ja, my. Ale obiecuję wam, do końca wakacji będę ważyć 55kg. Przysięgam.

Znów w nocy miałam ogromną ochotę się pociąć. Znów te wszystkie myśli powracają. Znów płaczę co noc, znów depresja daje się we znaki. Znów nie mam na nic ochoty.

Wieczorem dodam może jeszcze notkę, zobaczę czy zmieni się coś.

Miłego dnia, Yuki :)

wtorek, 19 sierpnia 2014

Nie mam się czym chwalić.

Tak jak w tytule. Było fajnie, 355kcal, ale jak wróciłam do domu to nie wytrzymałam i wszystko chuj strzelił. Wyszło łącznie 1280 kalorii... Masakra! Ale chodziarz trochę chodziłam, może spaliłam ze 200 kcal :(
Jutro zacznę Alices Diet. I wali mnie to, że mogę być głodna. Do końca wakacji chce osiągnąć maksymalnie 55kg.


Smutno jak cholera. Tęsknię, płaczę.

Krótko i zwięźle, miłego wieczorku Motylki ♥

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Podsumowanie

Jestem z siebie dumna! Zrobiłam dzisiaj na rowerze 20km, jak nie więcej!  :D spaliłam 940kcal. Jedyny minus jest taki, że zjadłam dzisiaj około 1200kcal. A i tak wynik jest chyba nieco zawyżony.

Byłam u kuzyna na rowerze, nawet babcia powiedziała, że na prawdę trochę schudłam i Pan C. też tak powiedział ^^ w końcu są jakieś efekty! Czuję, że jutro ranon nie będę mogła chodzić, że będę mieć zakwasy.

Podsumowując :
Zjadłam około 1200kcal. Odjąć 940 spalonych, wychodzi 175kcal.
Kolejne 2 osoby powiedziały mi, że schudłam.
Kupiłam wszystkie rzeczy potrzebne do szkoły (przy czym też trochę chodziłam).
Ogólnie jest dobrze, ale gdyby nie to ile zjadłam byłoby jeszcze lepiej :)

Do jutra, chudnijcie ;*

Waga spada :)

Hej, hej :)
Okej, zważyłam się. Waga pokazała na początku 57,5 kg. Ważyłam się 3 razy dla pewności. Najpierw było 57,5 kg a po chwili 59,1 kg. Nie rozumiem :( Ale skoro mama powiedziała, że schudłam to jakim cudem mogłam ważyć więcej niż przed wyjazdem? Trzymam się 57,5 kg. Jest dobrze.
18 października mam wesele. Nie wiem czy pójdziemy, ale jeśli już, to chciałabym widzieć tą 4 z przodu.

Na razie nic nie zjadłam, później może. Nie mogę zepsuć tej wagi. Zważę się znów za tydzień w poniedziałek i powiem czy jest coś mniej.
Idę dzisiaj chyba po ostatnie rzeczy do szkoły. Tzn. zeszyty, długopisy, flamastry. No wiecie o co chodzi. I jak tak teraz sobie myślę, to powiem Wam, że nie mam praktycznie z kim iść. Wszystkie najważniejsze dla mnie osoby mieszkają 100 i więcej km ode mnie, heh.
Obiecuję Wam, że jak waga pokaże 53 kg to daję swoje zdjęcie. Będziecie mogli się pośmiać z takiego grubaska, haha :)

Miłego dnia, buziaki :*

Trochę Thinspiracji *O*


niedziela, 17 sierpnia 2014

Powrót :)

W sumie duuużo by pisać... Wróciłam dzisiaj z kolonii. Było cudownie, naprawdę. Poznałam tam wspaniałe osoby, w pewnym chłopaku się zakochałam. On ponoć we mnie też. Wczoraj strasznie płakałam, on też. Wszyscy się żegnali, przytulali. Pół drogi w autobusie przepłakałam. Bardzo chciałabym się z nimi jeszcze raz zobaczyć.
Mnie i jego dzieli prawie 300km. Nie wiem co będzie dalej... Jestem totalnie przybita. Dzisiaj rano wyjechałam. Tak bardzo płakał, taki był smutny. Ech :( Szkoda słów.
Nie wiem czy Was to jeszcze interesuje, więc przechodzę do 'konkretów'.

Z wagą chyba lepiej :) Mama powiedziała, że ''Albo mi się wydaje, albo Ada schudła'' (wątpię, hahaha). Jutro rano się zważę. Mało tam jadłam, prawie nic. Dużo chodziliśmy po mieście, trochę zwiedzaliśmy.
Nie wiem co mam więcej napisać, przez te 12 dni tak dużo się wydarzyło. Zapomniałam o byłym, już dla mnie nie istnieje, Kryśka też. Ułożyliśmy nawet o niej piosenkę, ale to kiedy indziej może, bo jest baardzo chamska, hahah XD
Te 12 dni spędziłam dość pozytywnie. Miałam momenty w których chciałam się pociąć, ale zawsze był obok mnie on. Także mogłam się wypłakać, wygadać. Nie osądził mnie od razu.
Jutro nie jem obiadu, kolacji też postaram się nie jeść. Aha, i idę po zeszyty, długopisy itd.
Dobra, podsumowując :
-Prawdopodobnie schudłam
-Zakochałam się (znowuuu....)
-Znów będę codziennie przybita
-Dałam radę 12 dni bez żyletek :)

Do następnej notki, chudego! :)

wtorek, 5 sierpnia 2014

Znów nie mogę spać.

I znów nie śpię. Znów mam doła.
On dzisiaj zapytał się, czy chcę z nim być. Mój najlepszy przyjaciel, nie wiem co robić. Spędziliśmy taki fajny dzień.
Waga rano pokazała 58,9kg. Ale mam jeszcze okres, może to się zmieni.
Nie wiem co mam napisać, więc piszę cokolwiek.
"Żyję". W sumie, bardziej pasowałoby słowo : funkcjonuję.
Idę w sumie to dzisiaj do Pana P. Mojego szanownego najlepszego przyjaciela. Będziemy oglądać cały dzień filmy, jeeej.
Ech, płaczę. Bez powodu. Umieram. Boli mnie głowa, totalna pustka.
Deszcz, laptop, depresja i ja. Typowa noc.

Przepraszam, że tak chaotycznie. W prawdzie o niczym,
Dobranoc.